Przepis: Paczki

Zawsze w okresie około tłusto czwartkowych przychodzi człowiekowi ochota na faworka bądź na pączka.
Jeżeli jeszcze się okaże, że znajduje się on w miejscu, gdzie o dobrego pączka naprawdę trudno, wyjściem okazuje się zrobienie ich samemu (pomijam tu kwestię czy własny pączek będzie lepszy od pączka sklepowego; akurat nie miałem żadnej alternatywy 😉 )
Moja wczorajsza myśl była prosta – “aaa to tylko kilka godzin zabawy i brzucha napełnię pączkiem” – życie niestety pokazało, że nie do końca… 🙂
Dlatego mocne postanowienie na przyszłość:

Nie będę zabierał się za robienie pączków:
* w ciągu tygodnia pracującego -.-‘ Alee z tym długo schodzi 😐
* bez robota kuchennego, robótka ręczna sux 🙂
* bez domowych konfitur – bo w sklepie dobre ciężko dostać :/

Przepisów na pączki jest wiele, poniżej ten, który od wielu lat wykorzystuje się w mojej rodzinie.

Pączki

1 kg mąki pszennej lub tortowej
1 szkl cukru
około 1 l mleka
20 żółtek
15 dkg drożdży
250 g topionego masła
1 szklanka cukru
szczypta soli (1/2 maleńkiej łyżeczki)
aromat arakowy, rumowy lub waniliowy
smalec (w ostateczności olej np. z orzeszków ziemnych 😉 kokosowy sie nie sprawdził :/ )
konfitury do nadzienia
cukier waniliowy
cukier puder

1 szklankę mąki zaparzamy z 1 szklanką gorącego mleka.
Robimy rozczyn drożdżowy (1/2 szklanki mleka mieszamy z drożdżami i cukrem), czekamy, aż się podniesie. Następnie mieszamy z zaparzoną mąką i czekamy, aż to nam urośnie i opadnie.
Żółtka ubijamy na parze z cukrem, pod koniec dodajemy zapach i odrobinę soli.
Ciasto zaparzone mieszamy z ubitymi żółtkami, następnie w trakcie mieszania dodajemy mąkę oraz mleko ( schodzi około 0,5 l mleka ).
Na sam koniec ( w momencie, gdy ciasto jest już wyrobione, odchodzi od rąk ) dodajemy roztopione letnie masło.
Odstawiamy w ciepłe miejsce i czekamy, aż ciasto wyrośnie podwajając swoją objętość.
Po wyrośnięciu, ciasto rozwałkowywujemy i wykrajamy szklanką kółeczka, na środek każdego kółeczka dajemy konfiturę, zalepiamy w kulkę i czekamy aż urośnie.
Smażymy na gorącym tłuszczu, sprawdzając drewnianym patyczkiem w środku, czy już, czy jeszcze chwilunię.
( jeśli za szybko złapie nam kolor, a w środku pączek będzie jeszcze surowiasty, to znaczy że pływa sobie w zza gorącym tłuszczu, który należy ochłodzić – można wrzucić talarka z obranego ziemniaka 😉 ).
Na koniec jak już wszystkie pączki usmażymy ( i uda nam się nie skończyć o 3 w nocy ;D ) posypujemy je cukrem pudrem wymieszanym z cukrem waniliowym.

Na koniec upewniamy się że nic się już nie gotuje i możemy iść spać… bo w końcumjest  już 3 w nocy 😉


Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.