Zawsze w okresie około tłusto czwartkowych przychodzi człowiekowi ochota na faworka bądź na pączka.
Jeżeli jeszcze się okaże, że znajduje się on w miejscu, gdzie o dobrego pączka naprawdę trudno, wyjściem okazuje się zrobienie ich samemu (pomijam tu kwestię czy własny pączek będzie lepszy od pączka sklepowego; akurat nie miałem żadnej alternatywy 😉 )
Moja wczorajsza myśl była prosta – “aaa to tylko kilka godzin zabawy i brzucha napełnię pączkiem” – życie niestety pokazało, że nie do końca… 🙂
Dlatego mocne postanowienie na przyszłość:
Nie będę zabierał się za robienie pączków:
* w ciągu tygodnia pracującego -.-‘ Alee z tym długo schodzi 😐
* bez robota kuchennego, robótka ręczna sux 🙂
* bez domowych konfitur – bo w sklepie dobre ciężko dostać :/
Przepisów na pączki jest wiele, poniżej ten, który od wielu lat wykorzystuje się w mojej rodzinie.